|
23-04-08, 22:11 | #1 (permalink) |
Senior Member
Spirit of ILEX
Zarejestrowany: Mar 2008
Skąd: Poznań
Postów: 976
|
PLANTACJA LAS MARIAS - krótka historia
Podaję za [url]www.lasmarias.com.ar[/url], tłumaczenie moje, za błędy przepraszam
Historia Las Marías sięga czasów prehistorycznych, czyli lat, kiedy Indianie Guarani zajęli te ziemie i nazwali je Umbú. Już po wojnie przeciwko Paragwajowi, urugwajczyk Victor Navajas, wtedy znaczący mieszkaniec miasta Santo Tomé kupił posiadłość Vuelta del Ombú. Gdy umarł, przekazał te ziemie swoim siedmiu synom. W roku 1912, na krótko przed swoją śmiercią, jeden z tychże synów, Adolfo Navajas, nadał nazwę Las Marías tej części ziemi, która leżała na południowym końcu całego terytorium, obok jezuickiej kaplicy Saint Mary. W tym samym roku wdowa po nim, przeniesiona do posiadłości z czwórką dzieci, bardzo mocno zdeterminowana do tego, aby utrzymać całość rodzinnej posiadłości, obok dotychczasowych hodowli bydła zdecydowała się założyć plantację. Przeciwstawiając się tradycji hodowli bydła, kupiła dwa tysiące roślin yerba mate i posadziła je w Las Marías; wprawdzie nie odniosła wielkiego sukcesu, ale NASIONA sukcesu zostały zasiane. Dopiero po dwunastu latach (w roku 1924) jedno z rodzeństwa – obecnie dynamiczny dwudziestoczterolatek, Victor Elías Navajas Centeno – ponownie decyduje się postawić wyzwanie tradycjom hodowlanym regionu i jeszcze raz sadzi yerba mate. Tym razem, dzięki umiejętnym krzyżówkom, rodzinna plantacja odnosi sukces. I staje się najdalej na południe leżącą plantacją ostrokrzewu paragwajskiego. A rok później jego młoda i piękna żona, María Silvia Artaza, rodzi ich pierwszego syna. Don Victor nie ustaje w wysiłkach, stale krzyżuje rośliny i doskonali metody hodowli, i już w ciągu kilku zaledwie lat staje się właścicielem sporej plantacji. Wprowadza wiele udoskonaleń, jak choćby – jako pierwszy wśród plantatorów – kompleksowe przetwarzanie zbiorów i pakowanie ich na miejscu. To okazuje się być śmiałym, ale jednocześnie doskonałym rozwiązaniem wielu problemów. Z czasem dołączyła wyspecjalizowana linia produkcyjna z kontrolą jakości, obejmującej czas od momentu zasadzenia rośliny, aż do dostarczenia jej końcowemu odbiorcy. W taki właśnie sposób yerba mate Taragüi stała się jedną z najpopularniejszych i najlepszych marek yerba mate w całym kraju. Zamiast osiąść na laurach, Victor Navajas Centeno wolał przeć do przodu. W latach czterdziestych stale umacniał swoją pozycję społeczną. Urodził mu się czwarty syn. Ale jeszcze większym osiągnięciem było zaangażowanie w sukces plantacji nie tylko rodziny, ale i pracowników; Don Victor dzielił sprawiedliwie pieniądze, które zarabiał, pomiędzy wszystkimi pracownikami i robotnikami plantacji. Dużo wcześniej, niż prawnie usankcjonowano to stosownym przepisem, zaoferował swoim ludziom premię noworoczną i płacił za ich wakacje, opłacał także ich mieszkania, edukację (zbudował nawet szkołę dla dzieci swoich pracowników), oraz dbał o ich zdrowie. Taragüi stało się sposobem na sukces nie tylko jednej rodziny, ale wszystkich pracowników. Powstała nawet drużyna piłkarska, gdzie wspólnie grali robotnicy, nadzorcy i synowie właścicieli. W latach 1940-50 wydajność plantacji wzrosła, głównie dzięki włączeniu się w jej pracę synów Don Victora. Uprawy zostały poszerzone o czarne herbaty, które po kilku latach stały się prawdziwym hitem, cenionym i znanym na całym świecie. A kiedy do zarządu plantacji dołączył czwarty syn (w roku 1960) – Don Victor zdecydował się wreszcie przejść na emeryturę. I zajął się... intensyfikacją procesów hodowli bydła. Stworzył także fundację Victoria Jean Navajas, skupiającą się przede wszystkim na edukacji i rozwijaniu szkoły wyższej, założonej przez niego w roku 1944. Sporo podróżował po całym świecie. Zmarł w wieku 64 lat w Barcelonie, 10 lipca 1967. |
23-04-08, 23:49 | #3 (permalink) | |
Senior Member
Spirit of ILEX
Zarejestrowany: Mar 2008
Skąd: Poznań
Postów: 976
|
Cytat:
Taragui była jedną z pierwszy mate i mam do niej sentyment, ma wiele odmian i warto próbować, a La Merced (przyznaję szczerze) jest dla mnie numerem jeden; specjalna mate na specjalne okazje (właśnie skończyłem godzinę temu sączyć małą zalewkę). |
|
24-04-08, 00:08 | #5 (permalink) | |
Senior Member
Spirit of ILEX
Zarejestrowany: Mar 2008
Skąd: Poznań
Postów: 976
|
Cytat:
Smak yerba mate jest prawdopodobnie wypadkową walorów yerby i aktualnej kondycji pijącego ją siorbaka. Czy nie zdażyło Ci się nigdy, że ta sama yerba smakowała inaczej, zależnie od Twojego nastroju, okoliczności, ba, nawet pogody? Tak jak smak cygar jest alchemią pomiędzy palaczem a cygarem, tak smak yerba mate zapewne jest czymś co jest POMIĘDZY yerbą a osoba ja pijącą. A ponieważ o gustach nie należy dyskutować, więc powiem tylko, że mnie akurat La Merced smakuje wyjątkowo (de Campo), a Rosamonte lubię i cenię. Ale to widać jest właśnie ta alchemia między mną a tymi gatunkami i odmianami |
|
25-04-08, 01:09 | #7 (permalink) |
Senior Member
Wódz Siorbaków
Zarejestrowany: Oct 2007
Skąd: znienacka
Postów: 214
|
Może być też kwestia samego przygotowania, co się jadło(piło) przed i w trakcie, pora dnia i wiele różnych zmiennych, które wpływają na nasze samopoczucie i całą tę zmienną resztę, tak jak w sformułowaniu Einsteina dużo zależy od punktu odniesienia, którego w tym wypadku chyba próżno szukać. Yerba po prostu jest magiczna nie matematyczna i tego samego smaku się nie powtórzy - za to ją lubię.
|
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|
Podobne wątki | ||||
Temat | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Las Marias | yerbarobo | Main Forum | 8 | 29-01-09 03:28 |