|
20-11-08, 21:37 | #1 (permalink) |
Senior Member
giga siorbak
Zarejestrowany: Oct 2008
Postów: 157
|
KONKURS literacki dla "yerbablogerów"
Sklep YerbaMarket.com ogłasza konkurs literacki na temat - jak to się stało, że trafiliśmy na yerba mate i dlaczego nasze życie, nie było po tym spotkaniu, już takie jak dawniej
[B]Oficjalna nazwa konkursu brzmi: "Mój pierwszy raz z... yerba mate"[/B] Głównym warunkiem przyjęcia opowiadania do konkursu, poza zgodnością z tematem, jest objętość tekstu, który musi mieć co najmniej 1000 znaków. Teksty prosimy publikować na forum do 30 listopada, następnie uruchomiona zostanie ankieta na forum, w której użytkownicy zagłosują na najlepszy tekst, a 15 grudnia zostanie wyłoniony JEDEN zwycięzca, który w nagrodę otrzyma kupon rabatowy, ufundowany przez YerbaMarket. Kupon umożliwia zakupy w sklepie internetowym YerbaMarket.com z 15% rabatem przez 6 miesięcy!!! YerbaMarket deklaruje: [I]"Opowiedz nam o tym jak odnalazłeś yerba mate w swoim życiu i jak yerba mate zmieniła Twoje życie, a my sprawimy, że Twoja najdroższa yerba mate, będzie dla Ciebie... dużo tańsza przez 6 miesięcy!" ZAPRASZAMY![/I] Ostatnio edytowane przez kwadrat ; 20-11-08 o 22:27. |
30-11-08, 00:57 | #2 (permalink) |
Senior Member
Spirit of ILEX
Zarejestrowany: Nov 2008
Skąd: Strzelce Krajeńskie
Postów: 505
|
Chciałem z góry przeprosić wszystkich, ale pomyślałem sobie, że skoro ładnie proszą o publikowanie tekstów na forum, to se coś skrobnę i opublikuję.
Tym bardziej, że przecież nie musicie tego czytać Niedawno sam chciałem się dowiedzieć, jak i dlaczego ludzie zaczynają pić yerba mate, więc czuję się w obowiązku coś w ramach niniejszego konkursu zamieścić. To powyżej, to tylko taki wstęp, to poniżej, to już na temat [I]Nie wiem, czy to tylko moja przypadłość, ale czasami zdarza mi się coś dziwnego. Nagle „coś mnie trafia”. Taki grom z jasnego nieba. Czasami kończył się niezbyt wesoło, czasami był dość kosztowny. Tym jednak razem... Ale zacznijmy od początku. Dawno, dawno temu, siedząc przed telewizorem i szukając czegoś do pooglądania (czyli przeskakując z kanału na kanał, ale muszę tak robić bo nie kupuję nigdy programu telewizyjnego), trafiłem na jakiś program, w którym pojawił się Wojciech Cejrowski, trzymający w jednym ręku jakiś dzbaneczek z wystającą rurką, w drugim termos. Zachowywał się dość dziwnie, to znaczy co chwila dolewał czegoś z termosu do dzbanka, po czym wciągał to w siebie przez rurkę. Ponieważ jednak jakoś za panem C. nigdy nie przepadałem, przeskoczyłem sobie dalej. Tak wyglądało moje pierwsze zetknięcie się z Yerba Mate. Zupełnie wirtualne, krótkotrwałe i szybko zapomniane. Cejrowski, ze swoim termosem pojawiał się w moim telewizorze jeszcze nie raz, ale nigdy nie robił jakiegoś większego wrażenia. Może gdyby był kobietą??? Lata mijały, a ja piłem sobie kawę za kawą. Trochę dlatego, że herbata jakoś mi się znudziła, a trochę dlatego, że jakieś to takie inne było. „Nie pijam herbaty” brzmiało tak... ekstrawagancko (?) W końcu przyszedł ten dzień (ten od „trafienia”). Żaden nadzwyczajny. Normalna sobota, późne wstawanie, jakieś takie poranne rozleniwienie, a później wyprawa do centrum handlowego (zbliżały się urodziny córek, więc trzeba było zrobić rekonesans). Po pewnym czasie zwiedzania, jedynym moim marzeniem było już tylko to, żeby znaleźć się w samochodzie zmierzającym w kierunku domu (mężczyźni zapewne mnie zrozumieją). Ale nie... Na zakończenie musieliśmy jeszcze odwiedzić sklep z herbatami i kawami, żeby moja małżonka mogła sobie kawę o smaku waniliowym zakupić. Żona sobie wybierała kawę, a ja rozglądałem się po półkach. Na jednej z nich, w kąciku, nie rzucając się w oczy, stały sobie... tykwy. Popatrzyłem, pomyślałem, a potem wsiedliśmy w końcu do samochodu... Nie wiem dlaczego, ale ten sobotni wieczór, a i spory kawałek niedzieli, spędziłem przy komputerze, przeglądając wyniki wyszukiwania googl’a dla zapytania „yerba mate”. Przeglądałem, czytałem, myślałem, a w poniedziałek zamówiłem sobie pierwszy, „próbny” zestaw: PS w skórze i pół kilo Pajarito. Zadowolony z siebie, czekając na przesyłkę, zabrałem się za czytanie forum. Nie pamiętam, po którym poście mówiącym o tym, że na początek jest dobre wszystko, tylko nie Pajarito, zacząłem się zastanawiać, jak wytłumaczę żonie, dlaczego bez sensu wydałem pieniądze na coś, czego nie mogę przełknąć. W końcu przyszło! Wiedzę teoretyczną już posiadałem, przeszedłem więc do czynów. Zasypałem, zalałem, zaczekałem chwilę i wciągnąłem swój pierwszy łyk. Cóż... Powiem tylko, że moje uczucia były mieszane. Tyle tylko, że pieniądze zostały już wydane, więc wiedziałem, że dla własnego poczucia godności i honoru, muszę te pół kilo yerby wysiorbać. Tak więc dolałem kolejną porcję wody, potem kolejną i jeszcze jedną. Zanim ta pierwsza porcja suszu straciła smak, wiedziałem już, że to jednak jest to. W taki oto sposób, przez przypadkową wizytę w sklepiku herbaciano-kawowym, zostałem „siorbakiem”. Tak jakoś nagle... Żona przez kilka dni przyglądała mi się, czy aby wszystko ze mną w porządku. Bo przez lata tylko kawa, żadnej herbaty, aż tu nagle yerba, na dodatek z zawartością jakichś witamin, mikroelementów i innych zdrowych rzeczy (jakoś nigdy zdrowy tryb życia nie był dla mnie priorytetem). No i chyba po raz pierwszy w życiu wlewam w siebie tyle płynu dziennie ile mądrzy ludzie doradzają. Aha, jeszcze jedno. Od przełknięcia pierwszego łyku yerby nie wypiłem ani kropli kawy! To jest niesamowity wyczyn dla faceta, który przez lata wypijał minimum cztery czarne i gorzkie kawy dziennie! Trochę szkoda, że nie ma takiego przełożenia na papierosy, ale cóż – jakiś nałóg mężczyzna mieć musi... [/I] I już. Jeżeli ktoś dotrwał do tego momentu, to szczerze gratuluję. Mi nie udało się przeczytać całości |
01-12-08, 21:06 | #4 (permalink) |
Senior Member
Spirit of ILEX
Zarejestrowany: Mar 2008
Skąd: Poznań
Postów: 976
|
Przyłączam się do gratulacji. Tekst jest świetny i bardzo prawdziwy. Ja mam wprawdzie dwóch synów, a u mężczyzny bez względu na wiek proces decyzyjny w trakcie zakupów przebiega w milisekundach, ale... doskonale rozumiem, bo mam też i Żonę, która w prcesie decyzyjnym za trzy córki starczy
A z drugiej strony - zazdroszczę, bo ja do yerby dochodziłem chyba przez rok, właściwie cały czas nie wiedząc, co tak naprawdę piję. Ale każda droga jest dobra, jeśli wiedzie do celu |
02-12-08, 19:59 | #5 (permalink) |
Junior Member
bobo siorbak
Zarejestrowany: Nov 2008
Skąd: Ełk
Postów: 12
|
Ech od niedawna jestem w Waszym gronie a widzę, że całkiem ciekawe inicjatywy czyni Yerbamarket.
Gratulacje dla Zwycięzcy. Może trochę później jak mnie natchnienie najdzie też coś skrobnę już poza konkursem. Na konkurs rysunkowy też nie zdążyłem się załapać ale myślę, że takie akcje będą kontynuowane. |
Tagi |
yerba mate konkurs |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|